Przetestowałam produkty Wibo:
(przepraszam za jakość zdjęć-a raczej jej brak,nie były robione ani tosterem ani kalkulatorem-mam po prostu kijowy aparat w telefonie:) )
No cóż...jestem zawiedziona...
Kocham maskary-niestety ta No Limit Lashes okazała się dla mnie nieciekawa..Mam swoje widzimisię to fakt,ale moje rzęsy niestety wyglądają z tym tuszem fatalnie.
Być może to kwestia szczotki-tu jest silikonowa (być może też brak mi wprawy w używaniu tego rodzaju szczotki-unikam ich jak mogę),zdecydowanie wolę te z wszelakimi włoskami:)
Rzęsy naturalnie mam dość długie i już się cieszyłam,że będą do niebaaa,a tu pech-owadzie nóżki;/
Szczotka nabiera koszmarnie dużo tuszu który bardzo ciężko jest rozprowadzić i mam efekt posklejanych rzęs-wydłużonych co prawda,ale posklejanych:)
W opisie wyczytałam,że ilością warstw regulujemy wygląd rzęs-grubość,długość,objętość.Dla mnie to rzecz niewykonalna-dwie czy trzy warstwy tego tuszu na rzęsach skoro jedna je posklejała;)
Sam w sobie być może nie jest zły-konsystencja wydaje się niezła-jutro spróbuję użyć go z inną szczotką.Powalczę-nie odpuszczę,może jeszcze zmienię zdanie.Heh-postaram się używać go codziennie.Napiszę za jakiś czas jak wygląda i czy wytrzymałam :)
Ale fakt-tusz jest trwały,trzyma się dobrze,wydłuża rzęsy i zmywa się też bezproblemowo.(plusy za to)
Ogółem na 5 pkt daję( w dniu dzisiejszym) jakieś 2
T
u test wypadł o wiele lepiej.
Dostałam pomadkę w pięknym kolorze fuksji.
Wielką niespodzianką było to,że jest MATOWA.No szok!Taki kolor w macie to naprawdę coś pięknego!
Pomadka jest super trwała-i to żadna przesada.Wytrzymała :poranną kawę-zero śladu na kubku!
Wytrzymała obiad,i inne tam podjadanie:) Lekko zjaśniała pod wieczór.
Trzymała się bite 8 godz bez żadnego uszczerbku na jej wyglądzie.Warto,warto ją mieć.
Nakłada się przyjemnie jest taka kremowa,nie czuję drażniącego zapachu(jest delikatnie wyczuwalny-taki sztuczny,ale czuć go tylko wsadzając nos w opakowanie)-więc to dodatkowy plus.
Ogółem na 5 pkt daję 5 z plusem!
Fajne opakowanie.Wzór na wieczku przywodzi na myśl srebrno-złotą mandalę.
Z opisu wynika,ze jest to puder korygująco-rozświetlający.Moim zdaniem bardziej rozświetla niż koryguje.Cóż,jest to też zapewne już kwestia cery -moja ma 40 lat i skorygować to na niej pewne rzeczy może tylko i wyłącznie bardzo dobry korektor.(a najlepiej to skorygowałby mnie jakiś eliksir odmładzający o 20 lat:))
W pudełeczku znajdziemy sześć kolorów kuleczek:
zielone-korygujące zaczerwienienia,
białe-odbijające światło,
różowe i liliowe-nadające cerze świeżość,
złote-rozświetlające,
brązowe-nadające naturalny kolor.
Po nałożeniu pędzlem najbardziej wybijał się perłowy połysk (czy jak to nazwać).Nie wyglądało to źle-myślę,że po prostu na mocniej opalonej skórze bardziej będzie widać te białe i różowe kuleczki.
Zdecydowanie skóra wydawała się bardziej świeża i rozświetlona (choć z tym perłowym...hehe)
Polecam wszystkim dziewczynom i kobietom-kto i jak użyje i dokąd idąc-to już każdego własny pomysł:)
I tu znów fajnie,że nie ma zapachu nałożony na skórę-nie czuję nic.Z nosem w opakowaniu owszem jest-sztuczny,ale dość słaby zapach.
pe.es a kto nam 40latkom zabroni rozświetlić twarz tym cudem na wyjście do sklepu po bułki? :D
Ogółem na 5 pkt dałabym 5
Bardzo dziękuję marce
Wibo za możliwość przetestowania produktów.